Władysław Długosz 1864 - 1937PIONIER ROZWOJU PRZEMYSŁU NAFTOWEGO Władysław Długosz, Senator, poseł na Sejm Krajowy, poseł do austriackiej Rady Państwa, minister dla Galicji i prezes Krajowego Towarzystwa Naftowego, urodził się 12 lipca 1864 roku w Krakowie, syn Franciszka (sędziego) i Marii z Hoennich (Szwajcarki). Po ukończeniu 6 klas Szkoły Realnej w Krakowie, odbył studia techniczne w Pradze. Po ukończeniu studiów zainteresował się Długosz gorlickim przemysłem naftowym. W 1887 r. osiadł na stałe w małej, liczącej wówczas ok. 100 chat krytych najczęściej słomą lub gontem, wsi Siarach. W wiosce istniał drewniany pałac rodziny Dembowskich. Ta mała miejscowość posiadała aż 4 karczmy żydowskie, w których tracili swe zarobki miejscowi i przyjezdni nafciarze. Przez pewien okres czasu pracował Długosz na pobliskich kopalniach w Siarach, Sękowej i Ropicy Ruskiej, gdzie przeszedł wszystkie szczeble zawodowe od pomocnika kowala, pomocnika szybowego do wiertacza zmianowego włącznie. W latach 1888- 1889 odbył praktykę wiertniczą na kopalni barona Brunickiego w Klęczanach k. Nowego Sącza, gdzie otrzymał dyplom kierownika kopalni. Chcąc jednak poznać nie znany jeszcze system wiercenia, odbył dodatkową praktykę wiertniczą w Krygu i Kobylance, gdzie wiercili Kanadyjczycy tym właśnie systemem. W tym czasie ukończył szkołę wiertniczą w Bóbrce. Pierwsze kroki jako samodzielny przedsiębiorca stawiał w Siarach 1890 r., niestety - bez powodzenia. Stracił na wierceniach cały majątek jaki posiadał. W tym też czasie prowadził w Siarach i Sękowej działalność wiertniczą i wydobywczą dziedzic Siar, Władysław Dembowski, któremu również nie sprzyjało szczęście w interesach. Na prowadzenie ruchu wiertniczego zaciągnął kredyt bankowy, a na poczet długów zastawił hipotecznie swe włości w Siarach, które w kilka lat później utracił. Władysław Długosz zaraz na początku swego pobytu w Siarach, zapoznał się z Kamilą Dembowską, najstarszą z czterech córek Dembowskiego. Niedługo znajomość ta przerodziła się w miłość. W tym miejscu nie od rzeczy będzie wspomnieć, że Długosz zakładając własną kopalnię w Siarach, popadł w niełaskę u Dembowskiego, który widział w młodym, dynamicznym 26 letnim mężczyźnie groźnego konkurenta naftowego, może to dlatego utrudniał mu w zalotach do córki.
„Pusty las 14 października 1890 r. - Kamilu! - Chciałem już nieraz ustnie Ci wypowiedzieć co myślę i czuję - lecz nadaremnie szukam ku temu sposobności, będąc otoczony zewsząd wrogością a z drugiej strony jeśli mogłem kiedy co powiedzieć - to obawiałem się zwrócić uwagę drugich i ściągnięcia na Ciebie nieprzyjemność - bo wiem, że powodem wszelkich nieporozumień między mną i Twoim ojcem tak domowych jak i w interesie jest właśnie jak się wyraził „ten skok nadludzki który chciałem uczynić" - lecz cóż ja temu winien że przywiązałem się całą dusza i sercem do Ciebie?
Od czasu mego przybycia do Siar, tj. z górą 3 lata zawsze natrafiałem na Twą dobroć - uprzejmość dla mnie - nie dziw że przylgnąłem do Ciebie - i że od dwóch przeszło lat jesteś moją myślą całą. - Wiem że moje myśli za śmiałe - wiem żem nie wart tego szczęścia o którym marzę - lecz nie mogę powstrzymać się od wynurzenia Ci wszystkiego jak również skierowania mej prośby serdecznej o danie mi poznania Twej myśli i przekonania.
Wiem że rodzice Twoi Kamilu temu nie przychylni, wiem że ojciec Twój chętnie by mnie zdeptał żem śmiał oczy me i myśli ku Tobie zwrócić - Lecz może i ja stanę kiedyś tak materialnie by jego wymogom radość uczynić - Dlatego błagam o Twój wyrok - chcę wiedzieć czy mogę mieć w Tobie tą gwiazdkę przewodnią - zachętę do dalszej pracy - cel mego życia.
„Ps. W czwartek o godzinie 11 w nocy powróciłem z Ropicy konno - całą drogę o Tobie myślałem. Jeszcze raz Cię proszę serdecznie napisz mi co czujesz? - Miej litość - dobranoc Ci Milciu".
W1893 r. zatrudnił się Długosz w firmie Bergheim i Mac Garvey i wyruszył jako kierownik kopalni do Borysławia z kompletnym rygiem wiertniczym kanadyjskim wraz z asystentem Janem Rączkowskim (1861-1947) również z Siar. W tym czasie według Długosza; Schodnica była centrum przemysłu naftowego, a Borysław był jeszcze prawie pustkowiem.
Władysław Długosz awansował u Mac Garveya na dyrektora kilku kopalń w Borysławiu, a (niepiśmienny) asystent Jan Rączkowski mianowany został kierownikiem kopalni.
Stanowisko dyrektora stawało się coraz bardziej odpowiedzialne, wymagało coraz więcej pracy, energii i zapobiegliwości, ale też i zyskiwało coraz więcej na znaczeniu. Dyrektor Długosz dzięki swej niezwykłej energii, szybkiej decyzji i ogromnej pracowitości, trzymał wszystko w swoim ręku. Pod sprężystym kierownictwem Wł. Długosza powiększała się ilość pracowników, rozrastała się administracja i o wszystkim decydował dyrektor, który wnikał w każdą sprawę i sam załatwiał interesantów.
Niebawem losy przemysłu naftowego zmusiły Długosza do szerszej jeszcze działalności. W 1907 r. zaczynała produkcja surowca naftowego tak gwałtownie wzrastać, że powodowała poważny kryzys w przemyśle naftowym. Cena ropy spadała z normalnej ceny 5 do 7 koron za 100 kg poniżej jednej korony, i nawet te przedsiębiorstwa, których szyby dawały dużą produkcję, zaczynały ponosić straty. Gdy w 1908 r. dowiercono szyb „Oil City", który wyrzucał początkowo po 100 wagonów dziennie, zaczęła ropa przelewać się ze zbiorników kopalnianych po całym terenie, tak iż musiano sprzedawać ją za bezcen.
Bezustannie szły podania i memoriały do Wiednia, wyjeżdżały delegacje do Koła Polskiego i do ministrów kolei, skarbu i robót publicznych. W delegacjach tych Długosz, wówczas już poseł do Sejmu i członek Wydziału Krajowego Towarzystwa Naftowego, brał czynny udział i głos jego, jako odkrywcy Borysławia i dyrektora największej firmy miał duże znaczenie. W końcu udało się sprowadzić do Borysławia ministra kolei dra Derszatkę, by go naocznie przekonać o wielkich bogactwach naftowych Borysławia i o ich marnowaniu. Długosz robił honory gospodarza domu, oprowadzał po zagłębiu ministra i jego otoczenie oraz dawał potrzebne wyjaśnienia, a następnie podczas wydanego przyjęcia na cześć ministra wygłosił mowę, w której umiał połączyć serdeczną gościnność z rzeczowymi wywodami konieczności ratowania przemysłu. Jeśli już na drugi dzień w Drohobyczu naszkicowana została przez wybitnych prawników: drą Lowensteina i dra Goldhammera prowizoryczna umowa, zaakceptowana przez ministra kolei, w której ministerstwo zobowiązało się w ciągu pięciu lat do odbioru 150 000 wagonów ropy dla opalania lokomotyw.
Od tych ciekawych w historii polskiego przemysłu naftowego wydarzeń, w których Wł. Długosz brał wybitny udział, wróćmy do opisu jego dalszej działalności. Człowiek o tak szerokim rozmachu, jak Długosz, nie mógł się zadowolić stanowiskiem dyrektora Towarzystwa Karpackiego, mimo iż stanowisko to było w Borysławiu pierwszym, dawało duże dochody i było prawie zupełnie niezależnym, gdyż dyrektor Długosz cieszył się ogromnym zaufaniem, uznaniem i przyjaźnią największego akcjonariusza i prezesa rady nadzorczej Towarzystwa Mac Garveya. Doprowadziwszy do rozkwitu przedsiębiorstwo, pozostające pod jego kierownictwem, rozpoczął Długosz nowy okres swej pracy w przemyśle naftowym jako samoistny przedsiębiorca.
Gdy narady miały się już ku końcowi nadeszły telegraficzne i telefoniczne wiadomości z Borysławia o szalejącym tam pożarze. Podczas wielkiej burzy zapaliło się od piorunów kilka szybów, a między innymi także wspomniany już szyb „Oil City" odwiercony w 1908 r. z wydajnością 2 500 ton ropy na dobę. Jakby jakieś fatum łączyło losy tego szybu z powstającą organizacją; - pierwszy wybuch w tym szybie nastąpił na dwa dni przed zgromadzeniem w Drohobyczu, na którym podpisywano deklaracje przystąpienia do Związku, a teraz w przeddzień ukonstytuowania się związku szyb ten płonął. Według relacji Wł. Długosza, już na kilkadziesiąt kilometrów przed Borysławiem widoczna była wielka łuna, a gdy komisja przybyła na miejsce, oczom ich przedstawił się niezapomniany w swej grozie widok rozszalałego żywiołu; ropa paląca się w obwałowaniu szybu i w sąsiednich dołach przedstawiała morze płomienia spowite kłębami czarnego dymu. Fontanna ropy tryskającej z szybu, zamieniła się w ognisty słup, strzelający ku niebu, oświetlający w chwili większego wybuchu całe Tustanowice, to znów zasłaniający gęstym dymem i mrokiem, gdy wybuch opadł. Na dalekiej przestrzeni - zdawało się, że płonie ziemia - to dogorywały resztki trawy i roślinności, skropione uprzednio wybuchami ropy.
O gaszeniu wybuchającej ropy nie mogło być mowy. Przez kilka dni starano się tylko ochraniać sąsiednie szyby produktywne i wieże. Kilka wież jednak strawił ogień płynący z ropą zaraz pierwszego dnia. Dopiero po kilku dniach zaczęto próbować rozmaitych sposobów gaszenia, przez odprowadzenie rurociągami części nie spalonej ropy, oraz przez skonstruowanie specjalnego dzwonu dla zatkania otworu. Pożar ugaszono po 44 dniach, stosując te rozmaite metody.
Rozwijający się w niezwykłe szybkim tempie przemysł naftowy, kopalniany i rafineryjny, budowa dużych rafinerii, budowa cukrowni w Przeworsku i Chodorowie, powstawanie innych dziedzin przemysłowych - oto rezultat tej pracy i tych prądów, jakie ożywiały ówczesne społeczeństwo, - a tymczasem przedstawicielstwo w Sejmie Galicyjskim, składające się prawie wyłącznie z wielkich i mniejszych właścicieli rolnych oraz sfer drobnomieszczańskich nie było wiernym odbiciem stosunków krajowych.
Długosz wybrany został do Sejmu jako bezpartyjny, później wstąpił do stronnictwa ludowego. Posiadając majątek ziemski w Siarach, dążył do pogodzenia interesów wielkiego i małego posiadacza roli i do zbliżenia tych dwóch warstw społecznych. Długosz od razu z wielkim zapałem zabrał się do pracy poselskiej, uważając mandat poselski niejako źródło wpływów i znaczenia, ale przede wszystkim za posterunek, na którym miał możność służenia krajowi. Najlepszym tego dowodem, że poza sprawami przemysłowymi, objął w komisji szkolnej referat najbardziej zaniedbanej dziedziny budowy szkół ludowych, uzyskał znaczne kredyty na ich rozbudowę.
W 1911 r. Długosz wybrany został posłem do austriackiej Rady Państwa. W kilka miesięcy potem, gdy parlament zaczął już obradować, dzienniki przyniosły wiadomość, że poseł Władysław Długosz został mianowany Ministrem dla Galicji. Naturalnie, ta wiadomość w sferach naftowych zrobiła olbrzymie wrażenie.
O działalności Długosza jako ministra, najlepiej świadczy urywek z pamiętników Bilińskiego, który pisał je przy końcu I wojny światowej, a więc w czasie, kiedy z Długoszem był już politycznie poróżniony. Opinia Bilińskiego była więc opinią surowego sędziego, a jednak pisze on o Długoszu w ten sposób; „Minister Długosz zabrał się zaraz gorliwie do pracy, wyszukiwał ważne sprawy, pilnował ich troskliwie i zdawał o nich Kołu relacje ku tegoż zadowoleniu". List Władysława Augustyna kierownika szkoły w Sękowej do Senatora Władysława Długosza.
„Nasza Ekscellencyo!
Jak już pisałem, odbywa się ewakuacya okolicznych wsi Gorlic. I Sękową ten sam los spotkał. Dzisiaj pod wieczór nadszedł z Sękowej transport ludzi mieszkających po obu stronach rzeki między mostem przy Kółku, a wójtem Niedzielą (nieco wyżej szkoły). Przyjechało 150 osób łącznie z dziećmi (nazwiska ich mogę podać w następnym liście.
Wszyscy zostali na noc pomieszczeni w ratuszu, pięknej sali obrad. - Obraz tych nieszczęśliwych strasznie smutny. Widok tak dzisiaj nierzadki, a każdym razem taki straszny i do łez wzruszający swą treścią. Starzy, młodzi, dzieci i maleństwo biedne, głodne zziębnięte bez widoku jutra, trwożliwie patrzy przed siebie, czując się zdanymi na dobrą czy złą wolę drugich.
Resztki swojego niby majątku dźwigają w tumokach. Bierni w zachowaniu, słuchają rozkazów eskortujących ich: idą, stoją, odpoczywają i znów idą dalej na dany znak, - Po drodze dobre serca obdarzają ich pieniędzmi, chlebem, słoniną lub herbatą. Pomoc ta przecież obecnie nie jest tak obfitą, jak w początkach; albo więc współczucie stępiało, lub też ludzie dzisiaj i nie mogą już znaczniejszej pomocy udzielić, - ale zdaje się, że jedno i drugie.
Może zainteresuje Jej Ekscellencyę przebieg tej ewakuacyi. - Otóż, gdy tylko nasza armia dochwyciła stosownej chwili, nakazała ludności zaraz zabierać się w drogę, stało się to we czwartek 18 po południu. - Stąd wyszli do Górnych Siar, zabierając co było pod ręką, resztę jak; bydło i inny dobytek czy majątek zostawiając na miejscu - przy wojsku. Następnie przeszli do Ropy i Grybowa, a stąd koleją do Sącza. Ludności zamieszkałej ku Męcince i samej Męcinki nie można było już wycofać. Część wsi od wójta ku Ropicy zaś nie ewakuowano, niby jako nie zagrożonej. - Nieco później jednak dowiedziałem się, że w nocy jeszcze przybędzie coś osób ze Sękowej czy Siar. Jutro zaraz rano będą w ratuszu, więc się dowiem. Tu nadmieniono, że ludności zamieszkującej Górne Siary nie ewakuowano dotychczas, a z Dolnych Siar widocznie jest trudno wyjść.
Przybyli opowiadają wiele smutnych rzeczy, wiadomości ich jednak nie wybiegają poza Sękową, a nawet wiele dalej poza sąsiedztwo. Domy przy Postroniu (Tumidajskiego Michała, Krupy Jana, Smędowskiego Franciszka i innych) spalone. -Wiele domów uszkodzonych i podziurawionych (szczególnie dachy) jak sito. Często są wypadki poranień. Śmierci i pożarów nowych dzięki Bogu nie było. Umarł wójt Niedziela, ale przyczyną śmierci była choroba nogi, o czym też pisałem. -Ziemia bardzo gęsto pokryta pociskami. Dwór w Sękowej (najbardziej stajnie), plebania i stary kościół rozbite. Pałac Jego Ekscellencyi w Siarach i aleja istnieją jeszcze, ale należy przypuszczać, że strasznie opuszczone szczególnie ogród, pałac i zabudowania. - A jak tam dzisiaj?
Na Postroniu zdaje się trudno będzie ostać się któremuś drzewu. Taki sam los parku sokolskiego i lasów nad Sękówką w Sokole.
Co się dzieje w Dolnych Siarach dotąd nie wiem, oprócz tego, że były tam pożary. - O księżach zaczerpnąłem trochę wiadomości, stwierdzających ostatnią o pobycie ich w Jaśle, mianowicie. Ludność z Męcinki miała widzieć obu księży w Kobylance w kościele. Później ks. Horowicz odjechał podobno do Jasła, a ks. Kielar pozostał w Kobylance. Przypuszczam, że i ta wiadomość może być prawdziwa. Może ksiądz Horowicz w parę dni wyjechał z Kobylanki dla kuracyi p. Stefci, bo dowiaduję się, że była dwa razy ranną, w nogę i lekko po wierzchu klatki piersiowej.
Ze Sękowej wyszli księża w niedzielę po południu 27; ksiądz Horowicz rano miał jeszcze mszę świętą. Po południu już musieli wyjść, bo byli na niebezpiecznej pozycyi. Ludność Sękowej od Bożego Narodzenia do kościoła nie może chodzić, i dlatego od strony Męcinki idą do kościoła w Kobylance. - Po wysłaniu mojego poprzedniego listu byłem u tutejszego pana Nadzorcy skarbowego. Opytywał mię o wypadki w majątku Jego Ekscellencyi. Szczupłą moją informację miał listownie przesłać Jego Ekscellencyi.
U dziewcząt o których w poprzednim liście wspominałem nie byłem jeszcze, a to z powodu, że wiedząc już o spodziewanym transporcie ludności z Sękowej nie chciałem wychodzić z miasta, aby sposobności spotkania się z przybyłymi nie stracić, a będąc znów pewnym, że tamte nadal tam pozostaną.
Przepraszam bardzo Jej Ekscellencyę, że dodam parę słów interesujących Sygnarską. Siostra jej z dziećmi jest między ewakuowanymi. Mąż jej powrócił od foszpanów i pozostał w domu. Wszyscy są zdrowi. - O matce i Dolnych Siarach nic nie wie. List jej adresowany do matki oddałem siostrze.
Spieszę się z nadaniem listu i dlatego zakończę go. Nowy napiszę po rozmowie ze wspomnianymi dziewczętami.
Władysław Augustyn
PS. W sobotę odjechało Starostwo Gorlickie do Grybowa.
Długosz pracował jako poseł nad odbudową zniszczonego działaniami wojennymi kraju, odwiedzał trzymaną w barakach ewakuowaną ludność z Galicji i starał się ulżyć jej ciężkiemu losowi, a gdy przyszedł czas na stawianie żądań politycznych, był współtwórcą słynnej rezolucji Tetmajera z 28 maja 1917 r. ,,O Wolnej, Niepodległej i Zjednoczonej Polsce, z dostępem do morza".
Jak zawsze, tak i w tej ważnej historycznej chwili, był jednak Długosz tylko Polakiem. Odrzucił więc propozycję hr Clama i roztoczył przed nim cały szereg zarzutów pod adresem rządu austriackiego, który nie dotrzymał względem narodu polskiego żadnej obietnicy, władze wojskowe znęcały się nad ludnością polską, wieszając masowo niewinnych, niszcząc ich mienie, trzymając latami w barakach w najgorszych warunkach ewakuowaną ludność. Długosz miał też odwagę przepowiedzieć wtedy prezydentowi ministrów rychły upadek gabinetu, co się wkrótce stało.
W 1917 r. został Władysław Długosz prezesem Krajowego Towarzystwa Naftowego, i tę godność piastował aż do śmierci. Z okazji pięćdziesięciolecia owocnej pracy w przemyśle naftowym uchwaliło Walne Zgromadzenie Krajowego Towarzystwa Naftowego na posiedzeniu odbytym dnia 14 maja 1937 r. by wysłać do przebywającego chwilowo na kuracji Prezesa Władysława Długosza telegram następującej treści:„Z okazji pięćdziesięciolecia pracy zawodowej w przemyśle naftowym, pracy pełnej trudów, rozmachu i niespożytej energii, przesyła Ci Czcigodny Panie Prezesie Walne Zgromadzenie Krajowego Towarzystwa Naftowego w imieniu całego polskiego przemysłu naftowego najlepsze życzenia dalszej owocnej, pełnej wyników i powodzenia w pracy dla dobra kraju i przemysłu naftowego". Senator Władysław Długosz urodził się 12.07.1864 r. w Krakowie a zmarł 24 czerwca 1937 r. w Krakowie. Pochowany został z należnymi mu honorami w rodzinnym mauzoleum w Sękowej. Eksportacja zwłok z pałacu nastąpiła o godz. 9-tej rano. Trumnę zmarłego wzięli na barki robotnicy z kopalń śp. Długosza i nieśli ją do sękowskiego kościoła. Tu odbyło się uroczyste nabożeństwo przy licznym udziale duchowieństwa dwóch obrządków (rzymsko- i greckokatolickiego) Po odprawieniu modłów odprowadzono zwłoki śp. Władysława Długosza do grobowca rodzinnego. Nad mogiłą wygłoszono liczne przemówienia, w których podnoszono niespożyte zasługi zmarłego położone nad poprawą w dziedzinie życia gospodarczego i kulturalnego powiatu gorlickiego, podkreślano słusznie jego gorącą milość ojczyzny, a przedstawiciel Towarzystwa Naftowego podkreślał, iż ,,zmarły należał do tych, którzy przemysł ten na ziemiach polskich rozbudowali i do świetnego stanu doprowadzili". Po wygłoszeniu przemówień wniesiono trumnę do podziemia mauzoleum, które pokryło się całą górą wieńców. Równocześnie odezwały się syreny na wszystkich kopalniach naftowych od Gorlic aż po granicę rumuńską. Było to ostatnie pożegnanie Zmarłego Prezesa przez przemysł naftowy. Jego żona Kamila Długoszowa, córka Władysława Dembowskiego (1873 - 17.10.1969) żyła 96 lat i pochowana została obok męża w mauzoleum w Sękowej. Pozostawili czworo dzieci:
Maria, wyszła za mąż 7 czerwca 1919 r. Jej mąż
Aleksander Ostoja Zawadzki był wicedyrektorem Powszechnego Banku Kredytowego w Warszawie, dr nauk prawnych. Był synem Gen. Antoniego Zawadzkiego, który pełnił funkcję komendanta miasta w czasie wojny bolszewickiej. Aleksander zginął 4 grudnia 1928 r. w ujeżdzalni 1. Pułku Szwolezerów, w pojedynku na pistolety a przeciwnikiem był dziennikarz - literat Stanisław Strumph Wojtkiewicz, mieli dwoje dzieci: Andrzeja i Zofię Tadeusz (1899-1963) jeden z trojga dzieci Państwa Długoszów, ostatni dziedzic Siar, po wkroczeniu wojsk radzieckich został wywieziony na Syberią, skąd powrócił jako „ten, któremu nie udowodniono żadnej winy". Po wojnie mieszkał wraz z synem Jerzym w Krakowie i pracował między innymi w biurze projektów jako kreślarz. Spoczywa w rodzinnym mauzoleum w Sękowej. Żona jego Janina z Wesołowskich, zmarła 04.10. 1974 r. mieszkając samotnie. Została pochowana w kaplicy Płockich na cmentarzu parafialnym w Gorlicach. Ich syn Jerzy (ur.17.08.1923 r., zm. 16.03.1987 r.) Uczęszczał do szkoły podstawowej w Gorlicach, a następnie w latach 1936 - 1938 do Państwowego Gimnazjum III im. króla Jana Sobieskiego w Krakowie. Wojna przerwała jego edukację. Maturę zdał w Państwowym Liceum im. Marcina Kromera w Gorlicach w klasie dla dorosłych w roku 1946. W 1950r. ukończył Wydział Rolniczy Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie z tytułem mgr inż. rolnik. Do roku 1957 pracował w Wojewódzkim Zarządzie Rolnictwa w Krakowie, w latach 1957 — 1965 w Wojewódzkim Zarządzie PGR w Katowicach na stanowisku inspektora technicznego. W 1965 r. pracował w Instytucie Zootechniki w Krakowie. W Zakładzie Doświadczalnym w Balicach podjął pracę jako zastępca dyrektora zakładu, gdzie pracował aż do śmierci(zmarł bezpotomnie). Pochowany został w grobowcu w Sękowej. Żoną jego była Barbara Dustanowska-Długosz - spadkobierczyni rodowego majątku Długoszów w Siarach, to ona wdowa po Jerzym sprzedała w kwietniu 1997 r. pałac za 400 tyś. zł Edwardowi Brzostowskiemu. Jan ( ur. 17.01.1901 - zm. 26.09. 1973 ) najmłodszy syn, był mężem Janiny z domu Nowotny, otrzymał w spadku folwark oraz kopalnię „Biecz-Załawie" w Bieczu. Ich syn również Jan Roman Długosz (12.07.1929-02.07.1962), był znakomitym polskim alpinistą. Brał udział w wielu trudnych wyprawach. Wraz z trzema Anglikami pokonał niezdobyty filar Fresney na Mount Blanc. Jest autorem zbioru opowiadań, wydanego po jego śmierci po tytułem „Komin Pokutników". Zginął bezpotomnie, jako kawaler, 2 VII 1962 r. na grani Kościelca w Tatrach Wysokich, spadając w przepaść ku Czarnemu Stawowi, miał 33 lata. Spoczywa z Zakopanem na Cmentarzu Zasłużonych tzw. „Pęksowym Brzysku", a wraz z nim jego rodzice. TYMOTEUSZ - ur.1903 r. jego biogram jest mi mało znany - prawdopodobnie został zamordowany lub zginął w pojedynku będąc na studiach we Lwowie. Pochowany w mauzoleum rodzinnym w Sękowej wraz z matką i ojcem.
W wyniku zaistniałych zmian ustrojowych po II Wojnie Światowej, rodzina Długoszów zmuszona była opuścić swój majątek. Wyjeżdżając w pośpiechu nie mieli możliwości spakowania nawet rodzinnych pamiątek.
Długoszowie w pierwszym rzędzie skierowali się do Lwowa z nadzieją, że rodzina zazna tam spokoju i przetrwa niekorzystny dla siebie okres. Jednak zawiedzione nadzieje zmusiły ich do powrotu na tereny Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Wracali każdy z osobna, zupełnie bez środków i perspektyw na przyszłość. Trudno się dziwić, że ludzie przyzwyczajeni do wygód, nie potrafili zaklimatyzować się w „obcej", zmienionej ustrojowo ojczyźnie. Przyszło im bowiem zaczynać wszystko od początku. Brak odpowiedniego przygotowania zawodowego uniemożliwiał znalezienie takiego zatrudnienia, które zapewniłoby godziwą egzystencję. Jedyną osobą spośród rodziny, która uzyskała wyższe wykształcenie i znalazła zatrudnienie przynoszące jej satysfakcję, był Jerzy Długosz. 50-ta rocznica śmierci Jana Długosza - taternika z Siar - kliknij
Wróć do spisu obiektów |