|Katastrofa Lotnicza w Olszynach||Kapitan obserwator pilot Zygmunt Pluta - nr sł. 76658||Porucznik nawigator Tadeusz Jencka - nr sł. P - 1708||Sierżant pilot Brunon Maleika nr sł. 782328||Kapral radiooperator Józef Dudziak nr sł. P-703905||Plutonowy strzelec pokł. Jan Florkowski nr sł. 782375||Plutonowy mechanik pokł. Jan Marecki nr sł. 781707||Plutonowy bombardier Bernard Wichrowski nr sł.794153||*|

Katastrofa Lotnicza w Olszynach


Pomnik został odnowiony i poświęcony w dniu 2 listopada 2000 roku, zaś 17 sierpnia 2010 r. odsłonięto nową tablicę pamiątkową - zdjęcie wykonano 10.04.2015 r.
Foto: Alexander Gucwa

"Gdzie ci chłopcy z tamtych lat"

Jednym z mało znanych epizodów II wojny światowej, a rozgrywających się w okolicach Gorlic, był tragiczny lot załogi Liberatora EW-275 "R", która, niosąc pomoc powstańczej Warszawie, zginęła z 16/17 sierpnia 1944 roku w Olszynach koło Biecza. Wraz z ich śmiercią przestał istnieć także cały ich bagaż osobistych doświadczeń, a nade wszystko ich biografia, ich los. Tym samym stali się po dzisiejszy dzień ludźmi anonimowymi, związanymi śmiercią z Olszynami, o czym mówi wzniesiony tam w 1969 roku pomnik.

Na tę okoliczność W. Bartosz - członek Komisji Historycznej ZW ZBoWiD w Tarnowie w liście do redakcji "Wojskowego Przeglądu Historycznego" 1-2/1987 pisze: "W ogrodzie Edwarda Mężyka w Olszynach został wzniesiony pomnik dla uczczenia tragicznej śmierci 7 polskich lotników", usytuowany w pobliżu miejsca znalezienia nieżywego już F/S (st. sierż.) bombardiera Bernarda Wichrowskiego. Tablica pomnika zawiera treść następującą:
Poległym 17 VIII 1944 r. lotnikom 301 Polskiego Dyonu Lotniczego z Włoch niosącym pomoc dla powstańców Warszawy

Pilot
Tadeusz Tenika
Plutonowy
Bernard Wachowski
Plutonowy
Brunon Matejka
Plutonowy
Jan Florkowski
Szeregowy
Józef Dudziak
W 25 rocznicę śmierci
Społeczeństwo powiatu gorlickiego.

W tym miejscu należy jednak zaznaczyć, że informacje zamieszczone na tablicy są niepełne i w kilku miejscach błędne. Potknięcia te z pewnością wyniknęły z niepełnego na owe czasy (1969) rozpoznania, a przede wszystkim braku dostępu do źródeł zachodnich. Dziś po latach komunistycznej cenzury, historycy i czytelnicy mają możność dotarcia bez mała do wszystkich archiwów świata. Dzięki temu, posiadając współcześnie już prawdziwe dane, myślę, że warto się nimi podzielić i w oparciu o nie dokonać korekty. A treść tego komunikatu mogłaby być następująca:
Samolot Polskiej Eskadry 1586 Specjalnego Przeznaczenia PAF - Liberator EW - 275 "R", lecąc z Brindisi z zaopatrzeniem wojskowym dla powstańczej Warszawy (zrzut przypuszczalny na Puszczę Kampinowską), został zaatakowany około Grybowa przez myśliwiec niemiecki i zestrzelony pociskami zapalającymi w Olszynach 17 sierpnia 1944 r., w którym zginęła załoga:
F/L kpt. pilot 1 Zygmunt Pluta P-76658 ur. 2.04.1913 w Częstochowie
W/O sierżant pilot 2 Brunon Malejka P-782338 ur. 10.05.1917 w Książu Śremskim
F/O por. nawigator Tadeusz Jencka P-1708 ur. 17.11.1917 w Mińsku Mazowieckim
F/S kapral radiooperator Józef Dudziak P-703905 ur. 18.03.1924 w Drohobyczu
F/S plut. bombard. Bernard Wichrowski P-794153 ur. 22.03.1923 w Płutowie Chełmińskim
Sgt plut. mech. Jan Marecki P-781707 ur. 09.10.1920 w Poznaniu, odzn. 2 razy Krzyżem Walecznych
F/S plut. strz. Jan Florkowski P-782375 ur. 16.07.1920 w Kole, odzn. 3x Krzyżem Walecznych i POStrz. nr 459 (R-z 22/43)

Lotnicy ci przynależeli do samodzielnej polskiej specjalnej Eskadry 1586 dowodzonej przez mjr. nawig. S. Króla , a później Dywizjonu 301 dowodzonego przez mjr. nawig. E. Arciuszkiewicza, stacjonującego od końca 1943 roku w małym rybackim miasteczku Brindisi pł.wsch. Włochy. Jej oficjalna nazwa brzmiała: 1586 Polska Eskadra Specjalnego Przeznaczenia- PAF (Polisch Air Force - Polisch Specjal Dties Flight) i wchodziła w skład 334 Skrzydła Specjalnego Przeznaczenia (Duties Wing), działającego w basenie śródziemnomorskim, której zadaniem było współpracować z ruchem oporu w krajach okupowanych przez Niemców i pomagać mu. Polegało to na wykonywaniu zrzutów środków wojennych do prowadzenia walki zbrojnej oraz skoczków, tzw. "cichociemnych".

Eskadra 1586 w liczbie 6 załóg plus jedna zapasowa z 3 Halifaxami i 3 Liberatorami, figurująca w Anglii, jeszcze w dawnym nazewnictwie jako Eskadra "C" Dywizjonu 138, przeniosła się 14.11.1943 roku z angielskich lotnisk Newmarket k. Cambridge i z Trampsford na lotnisko Sidi Amor k. Tunisu w Tunezji (Algeria), a następnie 22.12.1943 roku na stację baza-lotnisko Campo Cassale k. Brindisi. Na jej czele został postawiony mjr dypl. Jan Jaźwiński, podległy dowódcy 334 Skrzydła Specjalnego Przeznaczenia RAF marsz. lot. Johnowi Slessorowi. Podległość ta była jednak czysto formalna, bowiem kiedy Anglicy zabraniali Polakom lotów do walczącej Warszawy, uważając to za zwykłe szaleństwo, Polska Eskadra ginąc latała dalej nad Warszawę, niosąc pomoc powstańcom. I tak w sierpniu 1944 roku wykonała ona aż 97 lotów bojowych, w tym 80 lotów nad Warszawę, 3 nad inne placówki w Polsce i 14 lotów nad półn. Włochy, tracąc tylko od 1 do 17 sierpnia 1944 roku 8 załóg. W sumie w tym czasie alianci stracili 21 samolotów. Na wysokość tychże strat wpłynęło wiele czynników:
po pierwsze - zmasowana obrona przeciw lotnicza Niemców na trasie lotów oraz użycie przez nich nocnych myśliwców, tzw. "Nachtjager"-ów,
po drugie - samoloty alianckie do specjalnego przeznaczenia (transportu) były słabiej uzbrojone od produkowanych seryjnie bombowców, ich odpowiedników;
po trzecie - aby pokonać odległość 1350 km z Brindisi do Warszawy i z powrotem, samoloty musiały mieć zamontowane dodatkowe zbiorniki paliwa (najczęściej w kadłubie), co zwiększało ich wrażliwość na trafianie, a spotkanie na trasie przelotu niemieckiego myśliwca nocnego nie dawało im większych szans (forteca i osa);
po czwarte - załogi polskie z uwagi na potrzeby walczącej Warszawy i całego kraju latały bez odpoczynku przez 4-5 kolejnych nocy i to niezależnie od warunków atmosferycznych;
po piąte - załogi tak intensywnie eksploatowane ulegały szybkiemu zmęczeniu, a samoloty - zużyciu i awariom;
po szóste - załogi, przeważnie młode, wcielane od zaraz do wojska po krótkim przeszkoleniu, często bez doświadczenia, nie zawsze potrafiły sprostać zadaniom. Mimo tych i innych przeciwności wysiłek Eskadry w czasie powstania i walki o Anglię był wielki i bohaterski, przekraczający ludzką wytrzymałość i wymagał od całego personelu najwyższego poświęcenia, o czym mówią liczne raporty i relacje. Dla przykładu przytoczę tu jeden - gen. pil. L.A.Rayskiego, złożony gen. W. Andersowi:
"Załogi wracają z akcji na samolotach zupełnie postrzelanych jak sito. Nawet spadochrony są postrzelane tak, że w czasie katastrofy nie można ich używać. I o ile przy operacjach nad Niemcami straty wynoszą 3-5%, to w operacjach nad Polską wynoszą one aż 30%. A ponadto załogi posyłane ostatnio to młodzi, świeżo przeszkoleni lotnicy, przystosowani do lotów na przyrządy, gdy tymczasem loty nad Polskę wymagają doskonałej orientacji terenu na ziemi i orientacji nocą. (...) Na 18 załóg polskich, które latały w czasie powstania nad Warszawę, tylko 2 przetrwały ten okres".

Na tle tych faktów rodzą się wobec załogi Liberatora EW-275 "R" liczne pytania, na które chciałoby się otrzymać odpowiedzi, a nawet próby rekonstrukcji zdarzeń, a mianowicie: kim byli?, skąd pochodzili?, gdzie mieszkali?, gdzie się edukowali?, jaką drogę tułaczki wojennej przeszli?, w jakich okolicznościach znaleźli się w Eskadrze 1586?, co przeżywali lecąc do Polski?, jak to się stało, że zginęli?, czy w Olszynach zginęli wszyscy z załogi, czy też niektórzy jej członkowie, o czym mówią niektóre źródła?, jak zginęli?, jaką trasą lecieli?, czy lecieli do Warszawy, czy byli już w drodze powrotnej?, czy w Olszynach spadł cały samolot, czy tylko jego część, o czym donoszą też niektóre źródła; gdzie początkowo byli pochowani, a gdzie dziś spoczywają?, czy tragiczna sytuacja tego Liberatora tej nocy była zaobserwowana przez inny aliancki samolot? itd. Oto garść pytań, na które chciałbym odpowiedzieć w mniejszym artykule, który jednak na raz nie pomieści wszystkich treści. Stąd będzie musiał być podzielony na odcinki.

Temat artykułu obejmuje oczywiście minimalny wycinek całego zagadnienia lotów alianckich samolotów do Polski. Dotyczy bowiem tylko tej konkretnej załogi kpt. pil. Z. Pluty. Nie ukrywam, że zamysł ten jest wielce ambitny i trudny, graniczący niekiedy z hipotetycznym domniemaniem. Podejmuję go jednak świadomie, będąc inspirowany przeżyciami tamtych dni i widokiem owej tragedii, która rozegrała się nagle na moich oczach. Wówczas to przebywałem w rodzinnych mojego ojca, Teofila, Olszynach, spędzając tam czas u babci i na pracach w polu, które tam kiedyś posiadaliśmy.
Pamietam, że tej nocy obudził mnie i innych domowników olbrzymi nagły świst, ogień, huk, trzask,detonacja przewalająca się nad domem babci w którym spaliśmy. Wielce wystraszeni i zalęknięci wybiegliśmy w czym kto mógł na podwórko, przekonani, że dom się pali. Pamiętam też, że ojciec miał wówczas jakieś trudności, bowiem po omacku szukając spodni, znalazł coś, co nie pozwalało mu wykonać żadnego kroku. Okazało się, że był to worek, położony na podłodze przy łóżku, na którym spał. Kiedy dostrzegliśmy, że dom stoi cały, ktoś z licznej gromady domowników krzyknął "uciekajmy, front wojenny wokół nas". A trzeba wiedzieć, że kulki wtedy świstały bez przerwy, jak na prawdziwej wojnie. Uciekliśmy więc kilkanaście metrów w pole za stodołę, gdzie teren, wznosząc się nieco w górę, ukazał nam nagle po przeciwnej stronie drogi głównej, przecinającej wieś na 2 części, w dolinie słup ognia, płonącą łąkę i płonący dom Wojciecha Bąka oraz krzyki i lamentowania ludzi, dochodzące do nas ze wszystkich stron, przeplatane gradem wystrzałów i wielkimi detonacjami. O świcie, który za niedługo nastał, okazało się, że pali się samolot, a właściwie jego paliwo, zbiorniki, amunicja, smary, blacha, skrzynie rozrzucone i paliwo rozlane po łące. Za jakiś czas, tego samego ranka, ciotka stryjenka Felicja (popularna Edkowa), żona Edwarda Mężyka, idąc po liście buraków dla bydła, znalazła w buraczysku (ok. 25 m. w stronę żywopłotu od pomnika dziś stojącego przy drodze) młodego, już nieżyjącego lotnika, leżącego twarzą do ziemi, o czym poinformowała wujka, a on nas. Wnet też, jak relacjonuje dziś Zdzisław Mężyk, pokazali się partyzanci z batalionu "Barbara" i wraz z nim i p. Adamem Sliszem identyfikowali znalezionego, który w kieszeniach kurtki lotniczej posiadał dokumenty, browning i świecący się na ręku zegarek. Z dokumentów wynikało, że był to Flight Sergeant Wichrowski Bernard - bombardier, P-794153 ur. 22.03.1923 w Płutowie, pow. chełmiński. Podobno, jak stwierdza Eugeniusz Michalski - naoczny świadek zdarzenia, jego ojciec Wojciech miał słyszeć jeszcze jęki, dochodzące z buraków, ale na nie nie zareagował, bojąc się całej groźnej i tragicznej scenerii. Jego stary dom stał wtenczas tuż przy drodze, 35-40 m. od miejsca upadku plutonowego. Znaczyło by to, że "nieszczęsny biedak" żył jakiś czas po wyskoczeniu (bez spadochronu) ze samolotu.

Na koniec niniejszego wprowadzenia powiem, że wydaje mi się, iż wielość tych i następnych przeżyć, upoważniają mnie do podjęcia tego tematu, którym żyłem długie lata i o czym nasłuchałem się wiele w domu swoim i wujostwa w Olszynach. Najszczytniejszym jednak marzeniem moim i innych byłoby, aby nie dopuścić, by historia bohaterów z Liberatora EW-275 "R" i z innych bohaterskich mogił (powstań, wojen I i II światowej), którym jesteśmy winni wdzięczność, została zapomniana.

Podstawą jednak opracowania niniejszego artykułu stały się moje roczne studia badawcze w archiwach CAW, PAW, WAK i czytelniach uniwersyteckich, a w nich analizy źródeł, dokumentów (archiwaliów) i prac publikowanych w kraju i za granicą. Do najważniejszych zaliczyłbym "Paryskie Zeszyty Historyczne", Polski Dziennik 138 Sądu. i Eskadry 1586. Londyn. Inst. Polski i Muzeum gen. Sikorskiego; Dziennik Polski Eskadry 1586 A. Chłapowskiego oraz Dziennik mjr. dypł. Jana Jaźwińskiego z sierpnia 1944 roku; Lotnicze wsparcie powstania warszawskiego (w: Studium Polski Podziemnej. SPP. SK. 372 am) 9;0. Cumft, H.K.Kujawa: Księga lotników polskich poległych, zmarłych i zaginionych 1939-1946; K. Bieniecki: Lotnicze wsparcie AK; P. Bystrzycki: Znak Cichociemnych; "Wojskowe Zeszyty Historyczne", kilka roczników "Skrzydlatej Polski" i innych. Wspomnę jeszcze o relacjach i wywiadach, jakie osobiście przeprowadziłem w Olszynach z Z.Mężykiem, E.Michalskim, J.Płaczek, E.Bąkiem, E.Mikosem, Cz.Mężykiem, F.Mężykiem i innymi, w Banicy, Gładyszowie, Katowicach, Częstochowie, Warszawie, oraz o korespondencji, jaką prowadziłem z rodzinami poległych, z Klubami Seniorów Pilotów Polskich w Krakowie, Częstochowie, Katowicach, Warszawie i Wyższą Oficerską Lotniczą Szkołą w Dęblinie.

EuGeniusz

Tuchów, 17 sierpnia 1996

Przypisy:

1 - Numer Liberatora podany przez Polski Dziennik 138 Sqdu. i Dziennik Eskadry 1586. Londyn Inst. Sikorskiego oraz przez drugi Polski Dziennik Lotów, prowadzony przez adiut. dow. eskadry por. Alfreda Chłapowskiego. Natomiast Fr.J. Zubrzycki - pil. ww. eskadry podaje inny numer Liberatora EV 978 GR-R, pisząc: "Również tej nocy (17 sierp. 1944 r.) został zestrzelony przez nocny myśliwiec w ok. Tarnowa Liberator EV 978 GR-R z pil. kpt. Z. Plutą. Rozbił się on pod Olszynami a cała załoga zginęła". "Skrzydlata Polska" nr 18/1981.

Uwaga co do oznaczeń. Samoloty brytyjskie były znakowane po obu stronach kadłuba obok kręgów RAF-u trzema literami o wys. 1 m. Dwie pierwsze litery stanowiły kod dywizji, a trzecia była kodem samolotu w dywizjonie. Polska Esk. 1586 i Polski Dyw. 301 miały lit. GR. Przy czym numery wielkości 20 cm były umieszczane na kadłubie blisko ogona i składały się one na początku wojny z litery i 4 cyfr; później został zmieniony na 2 litery i 3 cyfry. Polskie dywizje numerowane były od 300 do 309 i 315 do 318. Pismo gen. Sosnkowskiegodo Bryt. Min. Infor. 1557 z 21.04.1941.

2 - Wojsk. "Przegląd Historyczny" nr 1-2/1985, s. 599.

3 - Depesza "Gardy" do "Jutrzenki" (w: Studia Pol. Podziemnej. Londyn. I. dz. 74 94/44 z 27.08.1944 oraz Dziennik: Ewidencja i meldunki Arciuszkiewicza, do Dowództwa Sił Powietrz. 80-87, 88-94 z 17.08.1994.

4 - Dziennik Polski Eskadry 1586 A. Chłapowskiego oraz wykaz lotów i załóg mjr. dypł. J. Jaźwińskiego i inne jak wyżej.

5 - mjr nawig. Stanisław Król ur. w 1912 r. W okresie międzywojennym do 1939 roku oficer zawodowy lotnictwa w stopniu porucznika. W czasie II wojny światowej w Pol. Siłach Zbrojnych na Zach., m.in. dow. Eskadry 1586 we Włoszech. Wcześniej dowódca Eskadry 138 Dyw. Bombowej RAF oraz dow. Dyw. Bomb. 301. S. Król wykonał szczęśliwie wiele lotów do Polski.

6 - mjr nawig. Eugeniusz Arciuszkiewicz w późniejszym okresie awansowany do stopnia ppłk. nawig. Ur. w 1907 roku. W okresie międzywojennym oficer 5 Pułku Lotniczego we Lwowie. W wojnie obronnej 1939 r. w stp. kpt. obs. 56 Eskadry Obserwacyjnej armii "Karpaty". Następnie w Siłach Powietrznych na Zachodzie. Po rozwiązaniu 1586 Eskadry, dow. 301 Dyw. Bomb. do końca wojny.

7- Dziennik mjr dypl. Jana Jaźwińskiego z sierpnia 1944 roku. Lotnicze wsparcie powstania warszawskiego (w: Studium Polski Podziemnej. Londyn 1945, s. 303-312.
Jan Jaźwiński ur. w 1905 roku. Szkołę Podch. Saperów ukończył w 1926, a w 1934 2-letni kurs w Wyższej Szkole Wojennej. W 1935 r. awansowany do stp. kpt. DOK VIII Toruń. W czasie walki obronnej w 1939 r. był w Sztabie Głównym Naczelnego Wodza. Za kampanię wrześniową odznaczony Krzyżem Walecznych. W 1940 we Francji w Biurze Rejestracyjnym Wojsk., a następnie w Anglii w Oddziale VI Referat "S", zajmującym się wszystkimi sprawami związanymi z tech. latania do kraju. W styczniu 1944 mjr dypl. objął dow. Głównej Bazy Przerzutowej we Włoszech (Baza nr 11) - Campo Cassale w Brindisi.

8- op. cit. jak wyżej

9 - S. Derus: Szli partyzanci. Bytom 1970 - Lubaszowa 1994, s. 105, "W kilka godzin po katastrofie - wczesnym rankiem - przybył do Olszyn wysłany przez kpt. "Leliwę" pod dow. kpr. "Majewskiego" Tadeusza Makary patrol. W patrolu tym brali udział m.in. "Lipek" Jacek Popiel i "Grom" Emil Poręba. Po przybyciu na miejsce katastrofy - relacjonuje "Lipek" - oczom naszym przedstawił się okropny widok. Na łące głęboko wbite w ziemię dymiły jeszcze szczątki samolotu, pomieszane ze szczątkami lotników. Tu urwana ręka, tam but z kawałkiem nogi, to znów kawałek czaszki z włosami. Siła wybuchu rozrzuciła części samolotu dokoła w promieniu ok. 100 m. Od czasu do czasu wybuchał jeszcze pocisk, tliła się powoli odzież, przeznaczona do zrzutu".

10 - Adam Ślisz - nauczyciel, znający dobrze język niemiecki i rosyjski, pochodzący z Bobowej, współpracował z partyzantami batalionu "Barbara". Mieszkał u Bronisława Mężyka, którego syn, Zdzisław Mężyk, ur. w 1930 roku w Olszynach, był bezpośrednim świadkiem owych zdarzeń. Z jego interesujących relacji m.in. korzystam, za co jemu i innym dziękuję.

P.S. - dopisek od właściciela portalu
Na tablicy pamiątkowej widnieje tylko pięć nazwisk, trzy znich napisano błędnie:
Tadeusz Tenika poprawnie Tadeusz Jencka
Bernard Wachowski poprawnie Bernard Wichrowski
Brunon Matejka poprawnie Brunon Malejka

Załoga Liberatora EW-275 GR-R składała się z siedmiu lotników, na tablicy brak kpt. obs. pilota Zygmunta Pluty oraz plutonowego mechanika pokładowego Jana Mareckiego.

Jestem w posiadaniu zdjęć:
1. zdjęcie zrobione w dniu zestrzelena samolotu tj. 17 sierpnia 1944 r. - przedstawia jak miejscowa ludnośc zbiera szczątki rozbitego Liberatora.
2. Trzy zdjęcia przedstawiające legitymacje personalne dwóch lotników: Bruno Malejki oraz Bernarda Wichrowskiego.

ZAŁOGA KPT. ZYGMUNTA PLUTY, KTÓRA ZGINĘŁA W OLSZYNACH 17 SIERPNIA 1944 r.

Kapitan Zygmunt Pluta

Porucznik Tadeusz Jencka

Sierżant Brunon Malejka

Plutonowy Jan Florkowski

Plutonowy Jan Marecki

Plutonowy Bernard Wichrowski

Kapral Józef Dudziak